Home » Maciej Tkaczyk: Pracodawcy dają tyle, ile mogą

Maciej Tkaczyk: Pracodawcy dają tyle, ile mogą

Maciej Tkaczyk

Od kwietnia 2011 roku Maciej „Tkaczykowski” Tkaczyk zebrał na YouTube ogromną społeczność. Jego drogę od kierowcy, po właściciela firmy transportowej śledzą setki tysięcy widzów. Przed Wami prezes MKM Cargo Sp. z o.o, którego nazwisko często jest utożsamiane z marką Tkaczykowski.

Maciej, dziękuję, że w natłoku obowiązków zgodziłeś się na tę rozmowę. Obecnie macie gorący okres w interesie czy już wakacyjne rozluźnienie?

W transporcie raczej jest cały czas gorąco. Nie popuszczamy i cały czas coś się dzieje. Nawet jak pozornie nic się nie dzieje, to i tak się dzieje.

Z jakimi problemami walczy obecnie prezes MKM cargo sp zoo?

Problemów jest sporo. Oprócz tych, które pojawiają się na bieżąco, to najważniejszym wydaje się być brak kierowców. Jest to zdecydowanie najbardziej odczuwalny problem.

Co jeszcze, może poza ceną diesla spędza Ci sen z powiek?

Przede wszystkim wspomniany wyżej problem z kierowcami. Gdyby była odpowiednia liczba kierowców, aby obstawić wszystkie samochody, to można byłoby zająć się rozwijaniem firmy. Cena diesla, która jest bardzo wysoka, nie jest głównym powodem, dla którego ta branża jest ciężka. Jak ceny paliwa idą w górę, to i stawki również, więc jest to do przeżycia. Natomiast kluczowym problem jest właśnie brak kierowców.

O Twoich początkach w transporcie można dowiedzieć się z Twojego filmu na YouTube, który dostępny jest TUTAJ. Ja chciałbym zacząć tę rozmowę od początku 2022 roku, kiedy to zamknąłeś jednoosobową działalność gospodarczą i wpuściłeś do swojej spółki firmę Adar. Mówiłeś wtedy na YT o wielkich planach. Czy coś już razem udało się zrobić?

Cały czas próbujemy wszystko ustabilizować. Jesteśmy jeszcze na etapie podziału obowiązków. Wcześniej prowadziłem firmę z żoną. Ja zajmowałem się sprawami technicznymi i kierowcami, a żona wykonywała pracę biurową. Chcieliśmy się rozwijać i założyliśmy spółkę MKM, do której wzięliśmy dziesięć busów. Nagle zrobiło się tyle pracy, że nie mogliśmy dać sobie rady. Wpadliśmy w etap mielenia pieniędzy oraz rotacji kadrowych. Pracowaliśmy praktycznie 24 godziny na dobę, a mimo to nie rozwijaliśmy się. Dlatego podjęliśmy decyzję, aby sprzedać część udziałów firmie Adar.

W spółce MKM Cargo – Adar ma 40 udziałów . Ty razem z żoną kontrolujecie drugie 40. Czy w codziennej pracy czujesz, że nie jesteś już jedynym właścicielem firmy?

I tak i nie. Ja nadal pełnię obowiązki prezesa firmy i tak naprawdę wszystko zależy ode mnie. Nadal prowadzę firmę i za wszystko odpowiadam. Nie dociera do mnie, że mam kogoś obcego w firmie. W moim życiu robię to, co robiłem i tak naprawdę niewiele się zmieniło.

Każdą, ważną decyzję konsultujesz z Adarem? Czy masz pewien zakres swobody w podejmowaniu decyzji?

Decyzję podejmuję samodzielnie, ale razem szukamy możliwości rozwoju tej firmy. Ja mówię ekipie ludzi, co uważam, że będzie dobre i wspólnie to realizujemy.

Czy dzięki tej współpracy, Twoje auta otrzymują bardziej rentowne kursy? Jakie na dziś widzisz zalety, ze współpracy z Adarem?

Ja z Adarem współpracuję od początku działalności w transporcie. Jeśli chodzi o przydzielanie zleceń, to oni zawsze patrzyli dobrze na moje samochody. Nie wiem, jak na innych przewoźników, ale oni również z tego co wiem, nie mają powodów do narzekania. Natomiast obecnie, kiedy Adar ma udziały w naszej spółce, to na pewno skupiają się bardziej, żeby to jeszcze lepiej funkcjonowało.

Niebawem, jako MKM złożycie pierwsze sprawozdanie finansowe. Nie obawiasz się, że ludzie zobaczą, że transport jednak się opłaca? A może zobaczą, że się nie opłaca?

W pierwszym sprawozdaniu będą widoczne duże straty, bo mieliśmy wiele inwestycji. Wsadziliśmy w tę spółkę bardzo dużo pieniędzy. Właściwie to uważam, że drugie sprawdzanie powie więcej o kondycji firmy. Jest to nowa spółka, w której czekamy na zwrot z poczynionych inwestycji.

W specyfikacji działalności spółki, macie wpisaną działalność pocztową i kurierską. Zamierzasz coś robić w tym kierunku czy to wpis z rodzaju tych a „może się przyda”?

Ta spółka powstała ze względu na busy i dlatego umieściliśmy ten wpis w rejestrze. Chcieliśmy być przygotowani, gdyby okazało się, że będziemy mieli możliwość wykonywania przewozów kurierskich. Gdyby trafił się taki zleceniodawca, to byśmy takie zlecenia podejmowali.

OK. Zostawmy transportowy biznes na boku i przejdźmy do biznesu w sieci. Na ile social media oraz YouTube pomogły Ci i czy nadal pomagają w biznesie?

Uważam, że gdyby nie moja dzialalność w Internecie, to być może nie miałbym dziś firmy transportowej. Na pewno przez sieć, nabyłem wiele kontaktów. W świecie, w którym ja się poruszam jestem rozpoznawalny i każdy stara się dać mi coś od siebie. Uważam, że wszystko, do czego doszliśmy razem z żoną, zawdzięczamy aktywności w sieci.

Jako jeden z pierwszych kierowców w Polsce, uczyniłeś z internetu trampolinę do budowania własnej marki. Od początku miałeś taki cel?

Swój kanał na YouTube otworzyłem trochę przez przypadek. Wtedy nawet nie było monetyzacji w tym serwisie i ciężko było sobie wyobrazić, że będzie można z tego żyć. Na początku miałem bloga i filmy były jego uzupełnieniem. Wrzucałem kolejne materiały, ludzie je chętnie oglądali i po kilku latach uzbierała się fajna społeczność. Nie myślałem, że to rozwinie się, aż na taką skalę. Wyszło zatem to trochę przez przypadek, a okazało się, że można to również monetyzować. Firmie transportowej, taki rodzaj aktywności na pewno dużo pomaga.

Twoja marka Tkaczykowski urosła tak, że wciąż istnieją ludzie, którzy sądzą, że Twoje nazwisko, to właśnie Tkaczykowski. Nie wkurza Cię to?

Nie, raczej nie. Przywykłem do tego. Ludzie czasami myślą, że jestem Tkaczykowski i chcą zdrobnić, to mówią Tkaczyk. Sami nie wiedzą, że właśnie tak mam na nazwisko.

Wiele osób uważa, że to Polscy Truckersi, czyli serial na kanale Discovery wypromował Ciebie, jednak Ty chyba masz inne zdanie w tej kwestii, prawda?

Dokładnie, mam odmienne zdanie. Zostałem zaproszony do tego programu jako jeden z pierwszych uczestników. Początkowo kontaktowała się ze mną firma z Wrocławia, która miała realizować ten program. Napisali do mnie i poszło. Z moich rozmów z reżyserką programu wynika, że szukając kierowców do programu skorzystali z wyszukiwarki i wyskoczyło moje nazwisko. Oni mnie wzięli – tak podejrzewam – żeby program miał większe zasięgi, bo ja już wtedy miałem wokół siebie dużą społeczność.

Czym był dla Ciebie udział w tym programie?

Chciałem zobaczyć jak takie programy się nagrywa. Absolutnie nie miałem w głowie tego, że będę sławny po tym programie. Nie o to mi chodziło. Chciałem się przekonać, czy jest to choć trochę podobne do tego, co ja robię na YouTube. Zastanawiałem się nad tym, ile w takich produkcjach jest życia, a ile ustawianej fikcji. Mogę powiedzieć, że zaspokoiłem swoją ciekawość.

Czy dziś Twoim zdaniem, taki program miałby oglądalność, czy to niszowa tematyka w Polskim społeczeństwie?

Raczej nie. Robienie tego typu programów nie ma sensu. Z tego co dowiadywałem się, to program oglądali ludzie, którzy nie byli związani z transportem. Branży transportowej taki program nie pomaga.

Twoje starsze filmy wideo nadal są chętnie oglądane. Sam często widzę w poleceniach YouTubowych Twoją jazdę w podwójnej obsadzie z Michałem Leznerem. Jak wspominasz tamte czasy?

Ten filmy z podwójnej obsady są dlatego tak fajne, ponieważ miałem więcej czasu, żeby je nagrać i zmontować. Miałem zmiennika, który jechał i w tym czasie mogłem nagrać i jego jazdę, miałem więcej czasu i te filmy wyszły naprawdę fajnie. Ludzie dlatego często je oglądają, a algorytm YouTube’a częściej je poleca. To był okres, kiedy świetnie bawiłem się na YT.

Masz dziś z Michałem jakiś kontakt?

Po tym jak odeszliśmy z tamtej firmy, bo nie dogadaliśmy się z szefostwem to kontakt się trochę urwał. Czasami wymieniamy sobie krótkie zdania na Instagramie pod relacjami, ale nie jest to to, co było kiedyś. Nie utrzymujemy kontaktu i naprawdę nie wiem, czym jest to spowodowane.

Popularność ma nie tylko dobre strony, ale i te gorsze. Jak sobie radziłeś z hejtem na początku YouTube-owej działalności i jak radzisz sobie teraz?

To bardzo ciężki temat. Ja prowadzę dzialalność na YT od dziesięciu lat i nadal czasami pojawi się komentarz, który wbija mi gwoździa. Dużą frajdę sprawia mi blokowanie użytkowników. Kiedy tylko pojawi się chamski komentarz, to usuwam go i blokuję autora. Nie potrzebuję tej osoby i jego wyświetleń. Czasami zostawiam jakieś próby obrażenia mnie, ale tylko wtedy, kiedy jest to mało szkodliwe. Moim zdaniem z hejtem się nie wygra, trzeba się uodpornić.

Twoje vlogi oglądane są przez setki tysięcy widzów. Uważasz na to, co i jak mówisz?

Tak. Mam wiele filmów ukrytych, które pokazywały mnie, gdy mówiłem co chciałem. Po kilku latach miałem sprawę, że na jednej z firm na kogoś nagadałem i na całe szczęście dobrze się to skończyło, choć na to się nie zapowiadało. Później jeszcze byłem na dywaniku w jednej dużej firmie. Po tych incydentach doszło do mnie, że muszę ważyć słowa. Dziś również jak montuję swoje filmy, to czasami wycinam jedno lub dwa zdania, aby nikt nie miał do mnie żadnych roszczeń lub nie poczuł się urażony.

Po ostatniej Twojej trasie w kwietniu tego roku, pojawiły komentarze „wrócił stary Tkaczykowski”. Ludzie tęsknią za Tkaczykiem w trasie. Wrócisz jeszcze kiedyś na dłużej za kierownicę, czy tylko okazjonalnie, w sytuacjach nadzwyczajnych?

Nie wiem co przyniesie przyszłość. Być może będę musiał, jak np firma splajtuje. Ja po szkole zacząłem jeździć i całe moje dorosłe życie jest związane z transportem. Nie wyobrażam sobie pracy w innej branży. Jeśli bym nie miał własnej firmy, to bym jeździł. Nie wykluczam, że wrócę za kierownicę. Cały czas sprawia mi to przyjemność i gdybym miał więcej czasu, to jeździłby więcej. Niestety moje obowiązki nie pozwalają mi jeździć tak, jak kiedyś.

Zakładając firmę transportową i przez lata ją rozwijając, przeszedłeś na drugą stronę barykady. Jak patrzysz dziś na pracę kierowców – swoich i nie tylko?

Muszę przyznać, że bardzo dużo rzeczy zrozumiałem. Jak byłem kierowcą, to byłem typem buntownika, jak pewnie 70 procent kierowców. Wiele jednak zrozumiałem i dziś staram się mieć w głowie kierowców, ale muszę też być szefem. Uważam, że kierowcy dziś są uczciwi, ale mają bardzo duże wymagania. Z tego co obserwuję oraz z dyskusji z kolegami, którzy prowadzą transport, to wydaje mi się, że teraz – nikogo nie urażając – to kierowcy w dzisiejszych czasach mają bardzo duże wymagania. Wymagają nowego zestawu, lodówki w aucie, co jest normalne, ale kiedyś jeździło się bez niej i trzeba było dawać sobie radę. Wymagają też dużych zarobków, co też jest zrozumiałe, ale nie można podnosić pensji w nieskończoność. Dużą jest też roszczeniowość kierowców. Robią tylko to, co do nich należy, a mało dają od siebie. Nie wrzucam wszystkich do jednego worka, bo ja akurat mam dobrych pracowników. Jednym zdaniem kierowcy maja dziś dużo wyższe oczekiwania. Dziś, na przykład ja, mam problem ze znalezieniem kierowców na międzynarodówkę, bo to są długie wyjazdy. Większość osób chce pracować w pobliżu domu, a kiedyś w ogóle się na to nie patrzyło.

Czy w związku z tym iż jesteś popularny, przynajmniej w świecie transportu masz problem ze znajdowaniem pracownikow? Czy CV od kandydatów upychasz w szufladzie, bo już się nie mieszczą?

Aż tak dobrze to nie ma. Było trochę lepiej, zanim ukraińscy kierowcy nie wrócili do siebie. Na pewno wiele ułatwia mi to, że jestem rozpoznawalny. Mam porównanie z ogłoszeniami na portalach jak OLX, czy Pracuj.pl, gdzie wrzucam ogłoszenie, że szukam kierowcy i tak naprawdę przez dwa tygodnie, zadzwonią dwie osoby. Natomiast jak opublikuję ogłoszenie w mediach społecznościowych, to tych odpowiedzi jest znacznie więcej. Również jakość tych zgłoszeń jest różna. Z tych portali miałem kilku pracowników, którzy rozpływali się po jednej trasie. Po wypłacie nie było kontaktu z takim kierowcą.

Popularny na YouTube kierowca KrychuTiR w wywiadzie z nami podał kwotę 10 tyś, zł jako minimum dla pensji kierowców. Co Ty, jako właściciel firmy myślisz o takich zarobkach pracowników?

Też jestem ZA! Ja naprawdę ile mogę, tyle oddaję. To nie jest tak, że ja zagraniam wszystko dla siebie, a kierowcom daję ochłapy. Wydaje mi się, że wielu pracodawców daje tyle, ile może. Moim zdaniem kierowca nie może mówić, ile ma wynosić jego minimalne wynagrodzenie, bo on nie jest od tego. Zarobki ustalają pracodawcy i dają tyle ile mogą. Umówmy się, że kierowcy obecnie zarabiają więcej z jednego auta niż przewoźnik.

Ile Twoim zdaniem powinien dziś zarabiać kierowca zawodowy w Polsce? Mówimy o jeździe od poniedziałki do piątku – weekendy w domu.

Nie mam zdania w tej kwestii. Obecnie ceny wszystkiego idą w górę i trzeba zapewne będzie poczekać, aż wzrosną również pensje. Nie mam swojego minimum. Obserwuje to, co daje rynek i widać, że kierowcy nie zarabiają najgorzej. Na pracy w kraju, pensje są od pięciu do siedmiu tysięcy zł. Naprawdę nie mogę podać jakiegoś minimum. Ja, jak pracowałem, dostawałem dwa tysiące, osiemset złotych i to była dobra pensja. Wiadomo, że wszystko się zmienia, dlatego kierowca dziś dostaje siedem tysięcy. Poza tym każdy ma inne minimum, bo każdy żyje na innej stopie.

Co musiałoby się stać, jakie okoliczności się zmienić, aby kierowca zarabiał minimum 10 tyś?

Musiałby być taki przychód do firmy, żeby właściciel był w stanie dać taką kwotę kierowcy. Im więcej pieniędzy przychodzi do firmy, tym więcej można dać pracownikowi. Jeśli rośnie cena paliwa, a stawki dopiero po miesiącu ruszają z miejsca, to taki miesiąc można wrzucić na straty. A kierowca patrzy i mówi, że skoro masz większe stawki, to i mi daj więcej. To jest naprawdę ciężki temat.

Polscy kierowcy pracujący w Niemczech, Belgii czy Holandii zarabiają dwa a czasami nawet trzy razy więcej niż ich koledzy w Polsce – za tę samą pracę. Twój komentarz jako właściciela firmy?

Nie wiem jakie są systemy podatkowe za granicą, może tam lepiej prowadzi się taki biznes. Ja mam leasingi w Euro, jeżdzę za Euro i podejrzewam, że podobne koszty ma Belg, Niemiec czy Holender. Myślę, że jeździmy na podobnych stawkach, choć biorę pod uwagę, że oni jednak mogą mieć trochę lepsze. Wydaje mi się, że rozwiazanie tego problemu, może być po stronie obciążeń podatkowych.

W swojej firmie nie zatrudniasz kobiet jako kierowców. Co sądzisz o płci pięknej w zawodzie kierowcy? Czy zatrudniłbyś kobietę, na któryś ze swoich zestawów?

Oczywiście, że zatrudniłbym. Ostatnio nawet miałem jedną kandydatkę, ale nie mam wolnego miejsca. Dużo o tym myślałem i stwierdziłem, że chętnie bym przyjął do pracy dziewczynę. Mam wrażenie, że kobiety bardzo przykładają się do tego, co robią. Są bardzo uważne, ostrożne, nie idą jak to się mówi „na chama”, tylko wyjdą i dwa razy popatrzą. Sama praca kierowcy też nie jest specjalnie ciężką, bo w dzisiejszych czasach nie ładuje się towarów. Kierowca przeważnie zapina tylko pasy, które są łatwe w obsłudze i każda kobieta jest w stanie je dociągnąć. Na przykład na chłodni, kobieta nie różni się w pracy niczym od mężczyzny. Nawet na tej plandece, kobiety świetnie są w stanie dawać sobie radę. Bardzo chętnie bym zatrudnił kobietę i wydaje mi się, że byłby to dobry wybór.

Patrząc na profile kierowców na Instagramie czy ich kanały na YouTube, dziś kierowca, to dobrze ubrany człowiek, często w firmowych ciuchach, potrafiący poprawnie się wypowiedzieć, często obeznany z nowymi technologiami. Czy Twoim zdaniem obecnie zmienia się wizerunek kierowcy zawodowego?

Moim zdaniem ciężko będzie zmienić stereotyp kierowców, z jednego, prostego powodu. Oni cały czas są na widoku. Zwykły człowiek po pracy zamyka się w domu i nikt go nie widzi. Natomiast kierowca jak umyje się obok auta, to jest na świeczniku. Jak po pracy wypije piwko – a każdy ma do tego prawo – to ktoś przejeżdża osobówką i mówi, że kierowcy to tylko piją. Ciężko będzie zmienić ten stereotyp, ale moim zdaniem jest to obraz nieprawdziwy. Kierowcy w zdecydowanej większości są dobrze ubrani, czyści i najedzeni.

Masz czas na oglądanie innych kierowców na YT, jeśli tak to jakich?

Bardzo rzadko, ale jednak czasami coś obejrzę. Oglądam Typowego Dziada. Ostatnio zerkam również na kanał Marduła&Road, gdzie facet prowadzi firmę busiarską. Czasami mówi fajne rzeczy, ale tez i bywa, że z nim się nie zgadzam. Oglądam też Adriana Packera Truckera, a z kobiet, podglądam Kate i sprawdzam, co u niej słychać. Oczywiście obejrzę jeszcze filmy mojego kolegi Nasierowskiego, jak już jakiś wrzuci, bo ostatnio nie często mu się to zdarza. Trochę oczywiście z tym żartuję 😉

Czego Ci życzyć w drugiej połowie roku?

Oczywiście jak najwyższych stawek oraz wielu chętnych do pracy i uczciwych pracowników. Jak to będzie, to wszystko inne będzie w porządku.