Home » KrychuTIR: Marnowanie życia w kabinie jest nieporozumieniem

KrychuTIR: Marnowanie życia w kabinie jest nieporozumieniem

KrychuTIR jest bezsprzecznie legendą polskiego YouTube’a wśród zawodowych kierowców. Jego kanał na YT powstał w 2010 roku, a jego filmy mają prawie 25 milionów wyświetleń. Nie mogliśmy sobie wyobrazić nikogo innego, na inauguracyjny wywiad, w naszym serwisie.

O początkach na YouTube, zawodzie kierowcy oraz o wielu innych – bardzo ważnych kwestiach -porozmawialiśmy z Krzysztofem pod koniec minionego tygodnia. Zapraszamy do lektury.

Krychu, czy czujesz się celebrytą?

– Określenie „celebryta” w stosunku do kierowcy youtubera mnie śmieszy. Dzięki YouTube jestem jednym z bardziej znanych polskich kierowców zawodowych, więc w świecie rodzimego transportu mogę być uznawany za transportowego celebrytę. Jednak w skali całego kraju nie jestem celebrytą, bo większość społeczeństwa nie ma pojęcia kim jestem. Prawdziwy celebryta jest osobą ogólnie rozpoznawalną z wizerunku i nazwiska. Ludzie w internecie nie wiedzą jak się nazywam, bo ja szanuję swoją prywatność i nie chcę, by wiedzieli o mnie więcej niż powinni. Wielu nawet nie jest pewnych czy mam na imię Krzysztof, czy może jednak Krystian. Nie chcę być celebrytą i wolałbym być nierozpoznawalny, bo to bywa uciążliwe i z tego miejsca szczerze współczuję prawdziwym celebrytom, jak aktorzy czy piosenkarze. Owszem, jak ktoś podchodzi pogadać i chce sobie zrobić ze mną zdjęcie, to jest to miłe i można poczuć się jak prawdziwy celebryta, ale czasem wolałbym jednak w spokoju poleżeć na łóżku podczas załadunku/rozładunku z rampy 😉

Oglądasz jakichś kierowców na YouTube? Jeśli tak, to których?

– Oglądałem Udara, bo robił krótkie filmy dla beki i to było fajne, czasem zajrzę też na kanał CplusE, bo poruszają sensowne tematy, ale tak ogólnie to nie oglądam innych kierowców, ponieważ takie filmy nie są dla mnie ciekawe. Ja mam to na co dzień i nie interesuje mnie to, gdzie ktoś jedzie i co ma do powiedzenia, albo co robi podczas pauzy. Dziwi mnie to, że tak wielu kierowców, często znacznie starszych ode mnie ogląda moje filmy, pomimo tego, że sami też jeżdżą. Myślałem, że moje filmy będą interesujące głównie dla osób, które jeszcze nie mogą wykonywać takiej pracy z powodu zbyt młodego wieku czy po prostu braku uprawnień, a tu się okazuje, że osoby niepełnoletnie stanowią niewielką część moich widzów, bo zaledwie 5%, co dla wszystkich z pewnością będzie dużym zaskoczeniem. Największą grupę odbiorców moich treści stanowią osoby w przedziale wiekowym 25-34. Wielokrotnie podchodzili do mnie znacznie starsi kierowcy, bo mnie rozpoznali i mówili, że oglądają moje filmy.

Jako nestor polskiego YouTube’a wśród kierowców, opowiedz jak zaczęła się Twoja przygoda z tym serwisem?

– Zanim zacząłem jeździć zawodowo miałem już kanał na YT od 2006 roku, ale nie ten obecny. Wrzucałem tam jakieś nagrania, związane głównie z motoryzacją. Pod koniec 2010 roku stworzyłem obecny kanał, aby pokazywać pracę kierowcy ciężarówki.

Skąd pomysł?

– Już wcześniej miałem uchwyt z przyssawką i aparat kompaktowy, który wykorzystywałem do nagrywania filmów z moimi samochodami osobowymi, więc później postanowiłem wykorzystać ten sprzęt do nagrywania  jazdy w trasie.

Spodziewałeś się takiego sukcesu?

– Wtedy nie myślałem w ten sposób. Pamiętam, że jak moje pierwsze filmy osiągały zaledwie 200 wyświetleń, to już było dla mnie coś i postanowiłem wrzucać kolejne.

Co myślałeś, jak rosła liczba widzów, komentarzy?

– Cieszyło mnie, że coraz więcej osób chce oglądać moje filmy i widziałem, że ma to sens. Przez pierwsze lata nagrywałem tylko po to, by pokazać swoją pracę, nie dla pieniędzy, a tym bardziej nie po to, by zostać transportowym celebrytą. Zarabiać na YT zacząłem dopiero bodajże w 2015 roku.

Jakim sprzętem nagrywałeś?

– Początkowo używałem aparatu kompaktowego nagrywającego filmy w niskiej rozdzielczości oraz telefonu komórkowego. Najpierw na filmach niewiele mówiłem i dopiero po komentarzach widzów, żebym zaczął więcej mówić, stwierdziłem, że to dobry pomysł i tak się z czasem rozkręciłem, że teraz mogę gadać przez kilkadziesiąt minut, a początkowo wolałem podłożyć muzykę do nagrania z jazdy.

Jak reagowałeś na pierwszych hejterów? i jak dziś na nich reagujesz?

– Pierwszych nawet nie pamiętam. Problem hejterów jest taki, że są to głównie osoby, które nic w życiu nie osiągnęły i przeszkadzają im osoby, które wybiły się ponad przeciętność. Hejterzy walcząc ze swoimi kompleksami atakują innych w internecie, by poczuć się lepiej. Trzeba się na to uodpornić, ale nie każdy ma na tyle silną psychikę, by sobie z tym poradzić, a czasem fala hejtu na internetowych twórców potrafi być duża. Znane są przypadki osób, które popełniły samobójstwo, bo nie radziły sobie z internetowymi hejterami i nie mówię tu o środowisku kierowców youtuberów, ale ogólnie o osobach, które korzystały z social mediów i padły ofiarami hejterów. Pod moimi filmami nie ma aż tak dużo komentarzy, abym nie panował nad tym, co się dzieje w sekcji komentarzy, tym bardziej, że te zawierające przekleństwa są automatycznie kierowane do sprawdzenia, a hejterów banuję, bo miejsce śmieci jest w śmietniku. Hejty mnie nie wzruszają, bo jedynie prawda może zaboleć, a hejter prawdy nie napisze, bo jej nie zna i nie wie, co by mnie mogło zaboleć. Poza tym nie widzę powodu, dla którego miałbym się przejmować tym, co sądzi o mnie ktoś, kogo nie znam. Raz spotkałem swojego hejtera, który też jest kierowcą zawodowym i jeździł ciągnikiem, który łatwo było rozpoznać po świecącej tablicy z jego ksywą za szybą. Na forum pisał o mnie nieprzychylne rzeczy i pewnego razu spotkaliśmy się na wiejskiej drodze, jadąc w przeciwnych kierunkach. Mrugałem do niego długimi by się zatrzymał, co też uczynił. Staliśmy obok siebie kabinami i twarzą w twarz, nie powiedział mi nic obraźliwego. Mało tego, po tym spotkaniu, jak się gdzieś mijaliśmy, to pierwszy do mnie zagadywał na CB radiu, pytając gdzie jadę itd. Jakież było moje zdziwienie, gdy w jeszcze późniejszym czasie przeczytałem jego post na forum w którym napisał, że wyzywał mnie przez CB radio… Jednak życie go pokarało, bo ten dwulicowy hejter z rozpędu wjechał pod niski wiadukt w Bochni i uszkodził mocno naczepę, a żeby wbić się pod ten wiadukt, to naprawdę trzeba być kompletnym idiotą, więc całkowicie zaorał sam siebie i pokazał jakim głupim jest kierowcą. Czytając o tym i oglądając zdjęcia uśmiech nie schodził z mej twarzy 🙂

Wróćmy do początków. Zawsze chciałeś być kierowcą? Jak zaczynałeś? Pamiętasz swoją pierwszą trasę?

– Zawsze lubiłem jeździć, ale nie zawsze chciałem być kierowcą ciężarówki. Jeszcze w czasach technikum nie za bardzo wiedziałem, w którym kierunku pójdę zawodowo. Kierownica wygrała i tak musiało być, bo jako dziecko lubiłem jeździć jako pasażer i jeździłem z ojcem, jak jechał coś załatwić. Mieliśmy też globus, który miał okrągłą, plastikową podstawę, którą wyciągałem, obracałem i kręciłem nią jak kierownicą, więc widocznie to musiało się tak skończyć, że zostanę kierowcą zawodowym.
W pierwszej pracy jako kierowca ciężarówki jeździłem nowymi MAN-ami, które odbierałem z fabryki w Niepołomicach i jeździłem nimi do fabryki Schmitz Cargobull w Poniewieżu na Litwie. To była dobra i czysta robota, żadnego ładunku i jazda na fajnej trasie. Podczas pierwszej takiej trasy trochę się działo. Po wyjeździe z fabryki był taki żwirowy parking dzikus, na który mieliśmy zjechać i potem z niego w małych grupach jechać razem na tankowanie, żeby nie zablokować stacji i drogi do niej. Ja podjarany, że ruszam w trasę pominąłem ten parking i pojechałem dalej w kierunku miasta. Po chwili telefon, gdzie się straciłem i musiałem zawrócić, bo widzieli jak pojechałem sam, a było to niedopuszczalne. Później jadąc przez Nową Hutę w Krakowie, kierowca osobówki podjechał obok mnie i trąbi. Opuszczam szybę i mówi mi, że straciłem tablicę rejestracyjną na poprzednim skrzyżowaniu. Zostawiłem „Mańka” częściowo na chodniku, częściowo na drodze i udałem się pieszo w kierunku skrzyżowania, myśląc, że to blisko. Było blisko jak się jechało, z buta szedłem chyba 15 minut, ale znalazłem tablicę na środku drogi. Odpadła, bo podszedłem do sprawy montażu jak dla obcego, czyli dyplomatycznie rzecz ujmując – byle jak. Mieliśmy tymczasowe niemieckie tablice, kilka śrubek i nakrętek, dałem po jednej nakrętce na śrubkę i to bez kontry, no i rozkręciło się podczas jazdy. Dopiero pierwsza praca na naczepach dała mi popalić, bo trafiłem do takiego typowego dziad-transu i pomimo tego, że właściciel jeździł Toyotą Land Cruiser V8, stan jego ciągników i naczep pozostawiał sporo do życzenia. Woziliśmy głównie stal w kręgach na bliskiej międzynarodówce. Załadunki i rozładunki górą, a dachy w naczepach w takim stanie, że łożyska wylatywały przy otwieraniu. Jednak nie zraziło mnie to do naczep firanek i wciąż uważam je za najlepsze.

KrychuTIR

Na co wydałeś pierwszą wypłatę?

– W pierwszej pracy kierowcy miałem płacone od kursu, bo to była taka dorywcza robota na umowę zlecenie, więc można to pominąć. Pierwszą wypłatę za miesiąc walki z naczepami, wydałem pewnie dokładając do zakupu kolejnego japońskiego samochodu, bo wtedy przesiadałem się z Hondy CRX na Toyotę Celicę i do następnej pracy jeździłem już Celicą.

W Twoich filmach mówiłeś wiele razy, że nigdy nie chciałbyś jeździć na międzynarodówce. Nadal to podtrzymujesz? Dlaczego? Nie kusi lepsza kasa?

– Liznąłem trochę międzynarodówki i zdania na ten temat nie zmieniam i nie zmienię. Kasa jest niewiele lepsza, więc nie kusi, a marnowanie życia w kabinie to nieporozumienie. To jest opcja dla 20-latków i starszych kierowców, którzy mają już pełnoletnie dzieci i stare żony z którymi nie mają ochoty spędzać czasu. Ja jestem codziennie w domu, co daje trochę normalności w tym zawodzie, choć praca po kilkanaście godzin dziennie jest wciąż daleka od normalności. Nie mam kredytu do spłacenia ani długów, mam rodzinę, dom, samochody, wystarcza mi na życie na normalnym poziomie z jazdy po kraju i nie mam potrzeby więcej zarabiać.

Jakie widzisz różnice w zawodzie kierowcy dziś i na początku Twojej drogi?

– Główna różnica to zarobki, bo są około dwukrotnie wyższe niż wtedy. Jednak przez wzrost cen wszystkiego i malejącą wartość pieniądza mam wrażenie, że można sobie obecnie pozwolić na mniej za wypłatę niż w tamtych czasach. Poza tym wtedy płatność z kilometra była czymś normalnym, a teraz taka forma jest już raczej rzadkością i stała pensja jest częściej spotykana. Sporym ułatwieniem są też smartfony i dostęp do map satelitarnych, dzięki którym można zlokalizować rzeczywisty wjazd do firmy, który nierzadko nie pokrywa się z adresem na papierach.

Co myślisz o zarobkach kierowców w Polsce?

– Są stanowczo za niskie.

Ile Twoim zdaniem powinien zarabiać kierowca?

– Na chwilę obecną 10 tysięcy PLN powinno być progiem minimalnym za taką pracę.

Co sądzisz o polskich firmach transportowych?

– Są sensowne firmy w których można pracować latami jak i typowe dziad-transy, w których kierowca nie zostanie na dłużej, jak kilka miesięcy. Część dziad-transów psujących rynek, jeżdżąc za zbyt niskie stawki, już padła, jednak sporo jeszcze takich zostało i dopóki rynek nie zostanie oczyszczony z takich firm, to nie będzie dobrze, a raczej nigdy nie będzie. Właściciel firmy transportowej nie da kierowcy dobrej wypłaty, adekwatnej do wykonywanej pracy, dopóki stawki frachtów nie będą odpowiednio wysokie, a jak mają być wysokie, skoro zawsze znajdą się tacy, którzy pojadą na powrocie byle im się za paliwo zwróciło… Czasem widzowie piszą komentarze, bym polecił im jakąś firmę, a ja nie mam im co polecić, bo nigdzie nie ma miodu. Ja preferuję małe firmy, z kilkoma zestawami i unikam dużych firm, w których kierowca jest numerkiem na liście.

Brak kierowców – prawda czy mit?

– „Pół legenda, pół prawda, pół nieprawda”. 😉 Ogłoszeń z pracą dla kierowców nie brakuje, ale odkąd pamiętam, to tak było, choć od dłuższego czasu może faktycznie jest ich więcej.

W Holandii możesz mieć kategorię C i E w wieku 18 lat. Czy uważasz, że w Polsce taki przepis by się przydał?

– Wręcz przeciwnie. Osoba mająca 18 lat, to jeszcze niedojrzałe emocjonalnie dziecko. Tak młode osoby nie powinny w ogóle prowadzić samochodów, a tym bardziej ciężarówek, bo mają jeszcze niepoukładane w głowach. Ze względów bezpieczeństwa wprowadziłbym możliwość wyrobienia kat. CE od 25 roku życia.

Jaką widzisz receptę na brak kierowców?

– Tylko dobre wynagrodzenie, a tego raczej nie doczekamy.

Poleciłbyś dziś ten zawód młodym ludziom?

– Nie poleciłbym, bo jest to zawód niewdzięczny. Tracisz dużo czasu za niewielkie pieniądze. Pamiętam jak byłem młody i zaczynałem jeździć z naczepami, wtedy byłem podjarany, że jeżdżę tirem, wydawało mi się, że mógłbym to robić nawet dla samej przyjemności i satysfakcji z jazdy zestawem, nie dla pieniędzy. Z perspektywy czasu aż trudno mi w to uwierzyć, że tak wtedy myślałem.

Czy chciałbyś, aby Twój syn jeździł zawodowo?

– Zdecydowanie nie! Wolałbym, aby miał normalną, lepiej płatną pracę, np. jako programista. Inna sprawa jest taka, jak będzie wyglądał transport drogowy za kilkanaście lat. Czy kierowcy będą jeszcze w ogóle potrzebni w tak dużej liczbie i jak będzie wyglądała ich praca? Czy zostaną autonomiczne pojazdy, których poczynań będą nadzorować kierowcy, a może kierowcy zostaną już wykluczeni…?

Wróćmy do YouTube’a. Który ze swoich filmów lubisz najbardziej?

– Nie mam ulubionego, tych filmów jest zbyt dużo, bym wybrał jeden, który mi się najbardziej podoba.

Najwięcej wyświetleń ma ten z kontrolą ITD? Jak myślisz, dlaczego?

– Dlatego, że jest to ciekawy temat. To nie program w TV, tylko rzeczywistość i ludzie chcieli zobaczyć, jak taka kontrola wygląda z perspektywy kierowcy.

Były też klopsiki w sosie piwnym? Jak smakowały?

– Z pewnością okropnie, a sos piwny w niczym nie pomógł. To był czas, kiedy pracowałem w firmie, w której najwięcej jeździłem, najwięcej zarabiałem, jadłem takie śmieciowe żarcie ze słoików i byłem grubszy niż kiedykolwiek wcześniej.

Była też jazda po czarnym lodzie? Bałeś się trochę w tamtej sytuacji?

– Ciekawe przeżycia, ale strach był wcześniej. Jechałem nieświadomy, jak bardzo jest ślisko, zredukowałem bieg o połówkę i momentalnie złamało mi zestaw przed łukiem drogi. Oczami wyobraźni widziałem, jak ląduję w pobliskim rowie, ale udało mi się wyprowadzić zestaw, szybko kręcąc kierownicą w jedną i drugą stronę bez hamowania, bo hamując poleciałbym mocno złamany prosto do rowu. Jestem z siebie zadowolony, że opanowałem tę sytuację, a było grubo i o tyle dobrze, że nikt z naprzeciwka nie jechał, bo byśmy się raczej nie minęli na takiej drodze. Później na prostym odcinku się zatrzymałem, wyszedłem i poślizgałem się na nogach po drodze, sprawdzając jak bardzo jest ślisko. Po powrocie do kabiny wiedząc, że dalsza część drogi będzie ciekawa założyłem kamerkę na głowę i ruszyłem dalej.

W jednym z filmów był również pies, którego karmiłeś na parkingu i któremu kupiłeś ekstra żarcie. Często tak robisz?

– Wtedy pojechałem ciągnikiem do sklepu na zakupy i spotkałem tego psa, więc mogłem mu kupić tam jedzenie. Czasem się zdarzają na parkingach jakieś psy, które podchodzą, więc zdarza się je dokarmiać, ale nie są to częste sytuacje.

Co sądzisz o kanałach na YouTube innych kierowców?

– Nie oglądam, więc ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat.

Gwiazdą wśród kierowców na YT, jest oczywiście Iwona Blecharczyk. Lubisz? Nie lubisz? Szanujesz?

– Iwona to największa transportowa celebrytka. Występy w TV, reklamy itd. Jako kierowca youtuber(ka) osiągnęła najwięcej i ciężko będzie komukolwiek przebić te osiągnięcia. Wiadomo, że bycie kobietą bardzo jej w tym pomogło, bo jak ktoś ma do wyboru oglądać Krzyśka z zakolami, czy Iwonę z fajnym biustem, to wiadomo kogo większość wybierze 🙂 Nie śledzę jej poczynań tak jak i reszty kierowców, a o tym co się u kogo dzieje dowiaduję się z forum o transporcie ciężkim, gdzie jest temat o wszystkim i o niczym, który lubię sobie poczytać dla poprawy humoru. Iwona nic złego mi nie zrobiła, więc pozostaje dla mnie osobą neutralną.

Założyła nie tak dawno własną działalność. Nie kusiło Cię nigdy, żeby założyć firmę transportową?

-Kusiło, ale na szczęście nie poszedłem w tym kierunku.

Co sądzisz o kobietach w naszym zawodzie?

– Dla mnie to nieporozumienie, bo jest to zawód typowo męski i tak powinno zostać. Owszem, kobieta może być dobrym kierowcą, tym bardziej, że wielu facetów kierowców nie prezentuje swoimi umiejętnościami zbyt wiele, nawet mając wiele lat doświadczenia, jednak kobieta w świecie transportu powinna być w biurze, a nie za kierownicą marnując swoje życie. Czasami nie mogę się nadziwić, jakie ładne dziewczyny jeżdżą ciężarówkami i widząc je w innych okolicznościach, nawet bym nie pomyślał, że wykonują ten zawód. Z drugiej strony jak widzę niektórych kierowców płci męskiej, to faktycznie te dziewczyny bardziej pasują do tej pracy, niż niektórzy z nich, a jest ich coraz więcej.

Można z YouTube’a dobrze żyć? Zarabisz tam więcej niż jako kierowca?

– Można bardzo dobrze żyć, można nawet zostać milionerem dzięki YT, ale musisz mieć bardzo dużo wyświetleń swoich filmów jak chociażby Friz i jego EKIPA. Ich filmy robią milionowe wyświetlenia i mają z tego duże pieniądze. Moje filmy robią tysięczne wyświetlenia i robią małe pieniądze, najczęściej jest to kilkaset złotych miesięcznie, czasem zdarzało się przekroczyć tysiąc, więc jak ktoś myślał, że mam z YT dobry hajs, to może odetchnąć z ulgą.

Czy Twoim zdaniem wizerunek kierowców zawodowych się zmienia? Jeśli tak, to na lepsze czy gorsze?

– Nie zauważyłem żeby coś się zmieniło w tej kwestii. Co jakiś czas kierowca „dużego” coś nawywija jadąc np. po pijaku i media to nagłaśniają, więc wizerunek na lepsze z pewnością się nie zmienia. Nie oszukujmy się, ale nasze społeczeństwo do mądrych nie należy. Ludziom ciężarówki przeszkadzają, chcieliby się ich pozbyć z dróg, tak jakby nie byli świadomi tego, jak bardzo transport ciężki jest ważny i potrzebny. Kierowcy są tymi złymi i takie postrzeganie się prędko nie zmieni. Inna sprawa, że ogrom kierowców zawodowych to chamy i prostaki, więc nawet nie dziwi mnie, że ludzie mają o nas takie, a nie inne zdanie. Czasem wystarczy posłuchać przez kilka minut rozmów na CB radiu i aż trudno uwierzyć, że dorośli ludzie takie głupoty gadają.

I ostatnie pytanie, którego nie mogło zabraknąć: gdzie jest Kermit i czy wróci jeszcze do Twoich filmów?

– Kermita dostał syn i nie wiem gdzie się podział ten zielony gagatek z wyłupiastymi oczami, bo dawno go nie widziałem. Chyba zaginął gdzieś w akcji, ale jak się kiedyś odnajdzie, to zapewne jeszcze zabiorę go w trasę.

Dzięki za rozmowę i pozdrawiam serdecznie swoich widzów.